Maxey
Dołączył: 30 Paź 2006
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:07, 03 Kwi 2008 Temat postu: Silesia Lubomia - Płomień Połomia 1:1 (06.04.2008) |
|
|
Silesia Lubomia - Płomień Połomia 1:1 (0:0)
Matuszek 53, karny - 1:0.
Oślizlok 55 - 1:1.
Nowakowski
Kubów
Staszczyk
Ostrowski
Cichy
Wroński (82 D. Wita)
Brachman
Galikowski
Kusztal
Mazur (75 Kindalski)
Oślizlok
W zasadzie pierwszy strzał Oślizloka mógł dać Płomieniowi prowadzenie. Po podaniu Mazura uderzył nieczysto z prawej strony pola karnego. Niezbyt mocno zmierzająca w stronę bramkarza piłka odbiła się od kępki trawy i w skutek niepewnej interwencji omal nie wpadła do siatki. Około 30 minuty ten sam zawodnik znowu z prawej strony zostawił za sobą obrońcę i posłał piłkę obok wychodzącego bramkarza. Niestety, wśród kibiców przyjezdnych jęk zawodu - futbolówka nieznacznie minęła słupek. Lubomia konstruowała jakieś akcje, jednak Nowakowski w ciągu pierwszej połowy za bardzo się nie napocił. W końcówce Oślizlok miał kolejną okazję na zdobycie gola po rzucie rożnym. Ładnie złożył się i uderzył z półwoleja. Chyba tylko instynkt pozwolił bramkarzowi gospodarzy odbić piłkę za poprzeczkę. Pierwsza połowa ogólnie niemrawa, ale z lekkim wskazaniem na nasz zespół.
Po przerwie gospodarze, widocznie pouczeni przez trenera, stwarzali większe zagrożenie. Jednak gol padł po dość wątpliwym rzucie karnym. Żeby jednak nie oskarżać bezpodstawnie, bo powtórek nie mamy, powiem tak: skrzydłowy Silesii wykorzystał doświadczenie boiskowe i "położył się" na nogach interweniującego wślizgiem obrońcy Połomi. Jedenastka wykorzystana bez problemu. Radość gospodarzy nie trwała długo - 2 minuty później kontra Płomienia zaowocowała wyrównaniem. Brachman na własnej połowie dostał piłkę od obrońcy, zauważył wychodzącego z prawej strony Oślizloka. Podał w tempo, a nasz napastnik mimo asysty gracza z Lubomii zbiegł nieco do środka i z linii pola karnego uderzył na długi słupek. Bramkarz bez szans. To podrażniło gospodarzy. Ostatnie 10 minut spotkania było istnym oblężeniem Częstochowy. Nowakowski chyba sam nie wie, skąd miał tyle szczęścia, gdy w końcówce po niesamowicie silnym uderzeniu z 9 metrów piłka odbiła się od poprzeczki, spadła tuż przed linią bramkową i wyszła w pole. Płomień miał też swoją 100% sytuację, przed wspomnianym huraganowym atakiem gospodarzy. Wprowadzony kilka minut wcześniej Kindalski (zmienił Mazura, który sporo zdrowia zostawił na boisku), po rzucie wolnym, w zamieszaniu podbramkowym znalazł się sam z piłką na 16 metrze, mniej więcej w tym miejscu co Oślizlok przy pierwszym golu. Uderzył identycznie jak jego kolega z zespołu, lecz do szczęścia zabrakło centymetrów - piłka minęła słupek.
Podsumowując, Lubomia zdecydowanie przycisnęła pod koniec meczu i mogło się zakończyć ich wysokim zwycięstwem. Jednak mając przed oczyma obraz całego spotkania, remis wydaje się sprawiedliwym wynikiem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Maxey dnia Pon 19:05, 07 Kwi 2008, w całości zmieniany 3 razy
|
|